Dziewczynki polubiły także smoka Didi. Zaprzyjaźniły się z nim uczęszczając do szkoły językowej A+ w Wałczu. To już prawie 3 miesiąc naszej nauki i zabawy z Didi, więc dziewczynki żywo reagują na piosenkę pilotażową tego kursu. Ponadto w szkole korzystamy z fajnych rekwizytów i zabawek, bawimy się w super kolorowej sali, tańczymy i śpiewamy z Didi. Pani Magda wymyśla coraz to nowe zabawy.
Wspomniałam o pilotażowej piosence gdyż ona jest odsłuchiwana od dłuższego czasu przez dziewczynki. Szczególnie podoba im się moment: Didi flies out of the egg, Hurray for Didi for Didi hurray! Podnoszą rączki do góry jak słyszą Hurray! ale także pokazują jak Didi fruwa w powietrzu poprzez poruszanie w górze rączkami. Ewidentnie więc widać jak zasłyszane zwroty z poprzedniego poziomu wykorzystywane są również w kolejnych etapach nauczania. Dochodzą oczywiście nowe jak wspomniany latający Didi.
Przypomniało mi się takie fajne zdarzenie. Dziewczynki zajęte są swoimi sprawami. Klara próbuje układać puzzle a Kornelka ogląda książkę. Weszła Klaudia do pokoju i puściła płytę z jej ulubionymi angielskimi piosenkami. Pierwsza piosenka jaka się pojawiła to I clap my hands when I am happy. W tej chwili bliźniaczki zamarły chwilkę w bezruchu i usłyszawszy powyższe zdanie przerwały swoje zajęcia i zaczęły klaskać w dłonie. Klasnęły parę razy i wróciły ponownie do swoich zadań.
Po chwili słyszymy I stomp my feet when… i ponownie chwilowe zastygnięcie w bezruchu, jakby do mózgu dotarł sygnał co należy wykonać i.. patrzę a tu nogi jak z automatu ruszają się jedna przez drugą. Poruszały chwilę nogami po czym ponownie wróciły do układania puzzli i oglądania książki. 🙂
Wracając jeszcze do poziomu It is a baby Dragon wspomnę o podręcznikach, które pojawiają się przy okazji tego kursu. Są to naprawdę świetne opracowania jednak moim zdaniem powinny z tego korzystać dzieci od 2 – 2,5 roku życia. Dzieci, które już są w stanie przykleić naklejkę w odpowiednie miejsce, pokolorować obrazki, połączyć obrazki liniami itd. itd. Moje dzieci jeszcze tego nie potrafią.
Oczywiście oglądają książki z zaciekawieniem, wskazują paluszkami smoka, Sama i inne obrazki i to na tyle. Mogłabym z dziewczynkami pracować z podręcznikiem tak jak pracowałam z Klaudią i wyręczać je z pewnych zadań, pokazując im co mają robić, robiąc to za nie. Szczerze jednak mówiąc szkoda mi tak fajnego podręcznika na dzieci w takim wieku. Doświadczenie z Klaudią podpowiada mi teraz, aby chwilkę wstrzymać się z podręcznikami i wrócić do nich jak dziewczynki będę bardziej zaawansowane manualnie.
Ostateczny wybór pozostawiam jednak rodzicom, gdyż zarówno sposób pomagania dzieciom w wykonywaniu pewnych zadań z podręcznika, jak i poczekanie aż będą w stanie robić więcej rzeczy same, uważam za poprawny i efektywny.