W tym miesiącu Bliźniaczki rozpoczęły pierwszy rok w przedszkolu oraz kolejny poziom kursu języka angielskiego w lokalnej szkole językowej. More fun with Flupe to kontynuacja poprzedniego poziomu z tym samym bohaterem w roli głównej. Naukę kontynuujemy z kilku powodów. Dzisiaj jednak nieco szerzej o innym aspekcie kursu. Rzecz, która mnie osobiście urzeka i skłania do kontynuacji nauki.
Oprócz tego, że zajęcia są absolutnie absorbujące, materiały dydaktyczne opracowane na bardzo dobrym poziomie, melodyczne utwory, dopracowane rekwizyty, przemyślane gry i zabawy prowokujące dzieci, nie tylko do mówienia po angielsku, ale także do logicznego myślenia to…rodzice mają możliwość uczestniczenia w zajęciach.
Nie wiem jak dla Was, dla mnie jest to bardzo ważne, dlatego też w ogóle o tym wspominam. Większość zajęć organizowanych dla dzieci w kategorii wiekowej 3-5 lat nie uwzględnia obecności rodziców. Moim zdaniem jest to duży błąd. Obecność rodzica, w tak młodym wieku wpływa pozytywnie na chęć uczestnictwa dziecka w kursie. Moje dzieci bardzo chętnie uczestniczyły w zajęciach a ja miałam wrażenie, że moja obecność dodawała im tylko skrzydeł 🙂
Są to jedyne zajęcia, z mojego doświadczenia, gdzie rodzic jest mile widziany i jeśli tego chce, może mocno uczestniczyć w edukacji swoich pociech. Mam wrażenie, że filozofią kursu Helen Doron, jest również podtrzymywanie więzi w relacji dziecko-rodzic. Ja biorę udział w zajęciach moich dzieci od zawsze. Pomagam podczas pracy z książkami, śpiewam piosenki, koloruję itd. Przenoszę sporo podpatrzonych pomysłów do domu, kontynuując tym samym naukę w domu.
Ponownie wrócę do skryptu dla rodziców, gdzie rozpisane są wszystkie dialogi, piosenki, wierszyki przerabiane aktualnie na kursie. Jeżeli rodzic ma ochotę, może przygotować się do zajęć i śpiewać piosenki razem z dziećmi (ukłon w stronę rodziców, nie mówiących tak sprawnie po angielsku). Rodzice mają okazję się douczyć i przekazać następnie wiedzę swoim dzieciom. W domu, biorąc skrypt do ręki, mogą śpiewać, recytować i zadawać pytania na jego podstawie.
Na każdym poziomie kursu znajdują się perełki. Szlagierowe utwory, które wpadają w ucho a śpiewa się je jeszcze długo nawet po zakończeniu kursu. U nas prym wiedzie I am Riding on my Horse oraz Bears Come Marching. Ci, którzy zdecydują się uczyć swoje dziecko języka angielskiego metodą Helen Doron, zapewne znajdą o wiele więcej ciekawych pozycji. Być może, zdecydują się podzielić komentarzami na ten temat, do czego serdecznie zapraszam.
Nie będę rozpisywać się o kursie szczegółowo, gdyż w zakładce MATERIAŁY znajdziecie odpowiednie linki do strony internetowej Helen Doron, z informacją o każdym poziomie kursu w podziale na wiek dzieci. Dodatkowo zajrzyjcie proszę, do moich poprzednich wpisów, gdzie opisywałam własne doświadczenia z BBS (Baby’s Best Start), It is a Baby Dragon oraz Fun with Flupe.