Kwiecień jest miesiącem, w którym dzieci zaczęły eksperymentować z mową. Piszę jeszcze o tym dość nieśmiale gdyż są to początki. Mogę jednak wyodrębnić język angielski i polski. Na zadawane dziewczynkom pytania zaczęła padać odpowiedź here and there, przemieszane z polskim tu i tam.
Pytanie Where is dog, cat, cow…? padało bardzo często u nas w domu. Nie potrafię napisać ile obrazków pokazałam moim dzieciom i ile razy zapytałam gdzie coś się znajduje ale wiem jedno… było tego dużo. Przez wszystkie te miesiące ja i mąż zadawaliśmy uparcie po angielsku mnóstwo pytań naszym dzieciom. O ile Klaudia już nam odpowiadała po angielsku o tyle dziewczynki milczały:)
Wspominałam, że moje podejście do nauczania bliźniaczek jest inne. Jestem bogatsza o doświadczenia z Klaudią. Teraz jednak kiedy o tym pomyślę to podziwiam nas za determinację. Przepraszam za taką prywatę ale chcę zwrócić uwagę, jak bardzo trzeba być zdeterminowanym i przekonanym do tego co się robi aby mówić do dziecka w obcym języku przez minimum 1,5 roku, nim zobaczy się pierwsze efekty swojej pracy.
Tak więc wracając do tematu. Pojawiło się here and there, tu i tam. Angielskie słowa były zarezerwowane dla rodziców, pozostałe dla polskojęzycznych opiekunów. Zdarzało się oczywiście, że na moje pytanie padła odpowiedź tu, tam jednak ilekroć powtórzyłam here and there dziewczynki szybko orientowały się o co chodzi.
Pewnie jesteście zainteresowani mieszaniem języków? moje doświadczenie z Klaudią podpowiada mi, że było ale nieznaczne. To jest jednak temat na szerszą dyskusję, któremu będę chciała poświęcić czas w dalszych wpisach mojego bloga. Tymczasem udało mi się nagrać Klarę i Kornelię jak zaczynają eksperymentować z here and there. Ciągle jest mało wyraźne jednak jakieś próby już są.