Chciałabym poruszyć również temat wstydu czy nieśmiałości, gdyż ma on związek z nauką angielskiego. Mam na myśli oczywiście rodziców, gdyż u małych dzieci pojęcie wstydu i jego związek z nauką angielskiego jest praktycznie znikomy. Przeczytajcie więc rodzice ten wpis i zastanówcie się jak to jest z Wami i Waszą nieśmiałością. Czy jesteście przygotowani na to, aby mówić do dziecka po angielsku również przy znajomych, rodzinie, między sobą ?
W poprzednich wpisach wspominałam, że staramy się z mężem mówić do dzieci po angielsku jak najczęściej jest to możliwe i gdziekolwiek jesteśmy. Stąd też będąc z dziećmi na placu zabaw mówię do nich po angielsku, robiąc zakupy w sklepie robię dokładnie to samo. U cioci na imieninach podobnie, u lekarza, u znajomych itd. itd. Robię to z różnym nasileniem i czasami mieszając niestety polski z angielskim. Staram się tego unikać jednak zdarza się.
Napisałam niestety, gdyż przeczytałam w mądrej literaturze, aby unikać mieszania języków i starać się wybrać jeden, którym w danym momencie się posługujemy. Można też wybrać sobie konkretny dzień, w którym będziemy mówić do dziecka tylko po angielsku oraz inny dzień, w którym będziemy porozumiewać się tylko po polsku. O ile dobrze pamiętam to takie właśnie rozwiązania podpowiadają w różnej literaturze. Ja przyznaję się bez bicia, że wybrałam drogę na skróty i nie trzymałam się tych wytycznych.
Wracamy jednak do wstydu gdyż temu poświęcony jest ten wpis. Jeżeli chcecie nauczyć dziecko języka obcego nie wstydźcie się mówić do niego w różnych sytuacjach przy różnych osobach. Otaczające nas środowisko wymusza na rodzicach używanie konkretnego słownictwa i sprzyja przyswajaniu go przez dzieci. Ponadto scenki z życia wzięte i związane z nimi słownictwo dziecko przyswaja w sposób naturalny.
Wiem, że początkowo jest to dosyć dziwne uczucie jednak szybko staje się to nawykiem. Czasami nawet z rozpędu mówiłam coś do Babci czy Dziadka po angielsku. Ja i mój mąż nie zwracaliśmy nigdy uwagi na otaczających nas ludzi. Nie zastanawialiśmy się co myślą, czy się nam dziwnie przyglądają, podśmiechują. Robiliśmy zwyczajnie swoje. Ostatnio nawet obcy mężczyzna zaczepił mnie w sklepie i spytał wprost: „Dlaczego Pani mówi do dziecka po angielsku?” Odpowiedziałam grzecznie, że ją uczę. Wyglądał na mocno zdziwionego:)